poniedziałek, 5 października 2015

rozdział piąty


Mimo tego, że znali się już kilka miesięcy, Hailey nigdy nie myślała, że między nimi mogłoby dojść do czegokolwiek więcej. Nigdy wcześniej nie zwracała uwagi ja jego malinowe usta czy piękne, przepełnione karmelem oczy. Nie dostrzegała szczegółów, z których powstawał idealny mężczyzna. Była za bardzo pochłonięta opieką nad swoim jedynym i najukochańszym dzieckiem. Obiecała Nathanowi, że da mu idealne życie jeżeli tylko ktoś pozwoli im na to. Od paru miesięcy żyją w dobrych, jak nie w najlepszych warunkach. Dziewczyna była cholernie wdzięczna mężczyznie za to, że przygarął ja do siebie i dał dach nad głową. 
Mieszkając w starej fabryce, nie dbała o siebie. Nathan był najważniejszy. Robiła wszystko by było mu jak najlepiej. Mimo to, że był dosłownie niechcianym dzieckiem, ona oddała mu całe swoje serce. Po pewnym czasie stał się dla jej najważniejszą osobą na świecie. Pokochała go najmocniej jak mogła i opiekowała się nim najlepiej jak umiała. Codziennie przepraszała go, że nie ma normalnego życia. Chłopiec jednak był i nadal jest za młody by wszystko zrozumieć. Ma zaledwie prawie roczek, a przeżył więcej nieszczęść niż przeciętna dorosła osoba. 
Justin natomiast, kiedyś należał do gangu. Zabijał ludzi z zimną krwią nie przejmując się żadnymi, ciągnącymi się za tym, konsekwencjami. Codzienne chodził na dyskoteki, upijał się, ćpał, dobrze się bawił po czym chwiejnym krokiem wracał do domu. Jego życie codziennie wyglądało tak samo do czasu gdy jego rodzice zmarli w wypadku samochodowym. Miał na głowie młodsza siostrę przez co stał się bardziej odpowiedzialny i był zmuszony do opuszczenia gangu. Był już pełnoletni, jednak jego siostrze brakowało jeszcze roku. Przypilnował ją, ale w dniu osiemnastych urodzin, Megan wyszła zostawiając na stole w kuchni list pożegnalny z podziękowaniem. Prosiła by jej nie szukać, obiecała, że nic sobie nie zrobi, a Justin jedynie uwierzył. Do tej pory nie wie się co się dzieje z jego młodszą siostrą. Przez nią w pewnym stopniu przyzwyczaił się do obecności jeszcze kogoś w domu. Nie potrafił żyć w ciszy. Gdy zrezygnował z gangu, miał jeszcze kilka problemów na głowie, których nie pozbył się do dzisiaj. Nie chciał jednak nigdy prosić o pomoc chłopaków. Zawsze radził sobie sam, dbał o Megan i to mu w stu procentach pasowało.  Postanowił zostawić te sprawy na kiedyś, a teraz cieszyć się życiem. 
Gdy pierwszy raz wszedł do starej fabryki, miał nadzieję, że w spokoju będzie mógł przemyśleć kilka spraw, a później wyjść do klubu. Kiedyś ta fabryka była jego przysłowiowym drugim domem. Zawsze przychodził tutaj by ochłonąć i zawsze mu to pomagało. Tutaj popełnił pierwsze morderstwo chociaż do dzisiaj tego nie żałuje. Przechodząc przez kręte schody na górę słyszał coraz wyraźniejsze głosy. Ciekawy, stawiał krok za krokiem kierując się za ich głośnością. W jednym z wiekszych pomieszczeń znajdowało się kilka, a nawet kilkanaście kobiet z dziećmi. Płakały, spały, a niektóre się nawet uśmiechały. Nie miał zamiaru jednak wtedy wejść do środka i dowiedzieć się czegoś więcej, dopiero starsza kobieta przy wyjściu, pytając go o to czy wybrał którąś z kobiet, wszystko mu wytłumaczyła.
- Wykupiłam ostatnio tą fabrykę. Dałam kilka ogłoszeń do gazet, a wiadomość szybko się rozniosła. Przychodzą tutaj kobiety z dziećmi, które nie mają gdzie się podziać, a nie przyjęli ich do Domu Samotnej Matki. Sama zostałam kiedyś wyrzucona na ulice z dzieckiem i wiem jak one cierpią. Chcę im w jakiś sposób pomóc, jednak moja pomoc to nadal za mało. Nie stać mnie na to by dać im lepsze warunki lub po prostu więcej jedzenia by przeżyły, dlatego przychodzą tu mężczyźni i zabierają do siebie jedna kobietę z dzieckiem, dając im tym samym normalne życie. Zazwyczajaj ufam im i mam nadzieję, że nie zrobią nic tym kobietom, ale ostatecznie to one decydują o tym czy idą czy nie. 
Blondyn w domu długo myślał nad jej słowami. Kilka dni później wrócił tam i wziął pod swój dach Hailey. Miał nadzieję, że ona w jakimś stopniu zapełni pustkę w jego pomieszczeniu i nie mylił się. Z dnia na dzień czuł się z jej obecnością coraz lepiej jednak nieśmiałość i strach dziewczyny przeszkadzał nawet w normalnej rozmowie. Próbował rozluźnić jakoś atmosferę głupim żartem jednak każda próba kończyła się niepowodzeniem. Hailey dopiero po kilku miesiącach zrozumiała, że nie warto być dla niego niedostępnym. Po pewnym czasie otworzyła się przed Justinem jednak nadal będąc przy każdym słowie ostrożna. Nie chciała się otwierać przy nim za bardzo jak i ufać bezgranicznie. Bała się rozczarowania które moglobyt to przynieść.

Mężczyzna objął drobną dziewczyne w tali i uśmiechnął się spoglądając jej w oczy. Hailey, zawstydzona pocalunkiem spuściła głowę, na co Justin ujął dwoma palcami jej podbródek i uniósł do góry.
- Planowałem ten pocałunek już od jakiegoś czasu, cholernie się bałem, że go nie odwzajemnisz, wiesz? - wyszeptał obejmując jej twarz w swoje, lekko szorstkie dłonie i pogładził jej policzki. Dziewczynę przeszedł dreszcz co próbowała ukryć, jednak z niepowodzeniem. - Nie wstydź się mnie, Hails, nie chciałem żebyś się po tym zamkneła w sobie na nowo. Proszę cię, powiedz coś, powiedz jak było, co czułaś, jeżeli nie chcesz to daj mi w twarz, ale nie zamykaj się znowu w sobie. Nie chciałem żeby to popsuło nasze relacje, nie chce ich od nowa budować, proszę cię, skarbie, mów coś.
Na jego słowa, dziewczyna uśmiechnęła się patrząc mu cały czas w oczy. Nawet gdyby chciała, nie potrafiłaby zamknąć się teraz w sobie. Już nie przy Justinie. To dla niego się powoli otwierała i bardzo dobrze jej z tym było.
- Dziękuję, że to zrobileś, naprawdę. - uśmiechnęła się szerzej i oblizala swoje wargi tylko po to by przywrócić choć na chwilę smak warg blondyna stojącego przed nią. Przecież mogła go poprosić by to powtórzył, jednak miała wciąż za mało odwagi. - ale nie jestem pewna czy na pewno powinno się to stać, jednak chcę żebyś wiedział, że nie żałuję tego. Nawet całkiem na odwrót, bardzo się cieszę bo również chciałam to zrobić. - przyznała nieśmiało i odwróciła się przodem do barierek. 
Poprawiła ramiączko od sukienki, a blondyn od razu przysunął się do dziewczyny jakoby zaraz miałby ktoś mu ją zabrać i nigdy nie oddać. Ułożył głowę na jej ramieniu, wpatrując się tępo w miasto przed sobą. 
- Hailey, zawsze możemy zapomnieć o tym pocałunku. Chociaż to tylko pocałunek, możemy udawać, że go nigdy nie było i zachowywać się tak jak wcześniej.
- Nie, nawet nie myśl, że chcę zapomnieć. Po prostu dziwnie czuje się z myślą, że nie brzydzłeś się dotknąć mnie po tym jak zostałam... zgwałcona. Od tamtego momentu czuje się dosłownie jak śmieć i żaden chłopak ani przed ani po tym co zaszło, nie przebywał tak blisko mnie, a tym bardziej nie całował. Nie miałam nigdy chłopaka, nie miałam nigdy żadnych bliższych kontaktów z chłopakami, rzadko nawet zamieniłam z którymś głupie cześć. Nie jestem przyzwyczajona do takich rzeczy, to wszystko jest dla mnie nowe. 
Chłopak z ciekawością wsłuchiwał się w każde słowo wypowiadane przez Hailey. Dobrze wiedział, że nie jest to jakaś głupia historyjka tylko szczera prawda. Wiedział, że każde jej słowo jest przemyślane dwa razy, wiedział, że z minuty na minutę otwiera się przed nim bardziej i wieział, że nie ma najmniejszego zamiaru ignorować tego. 
Ułożył swoją dłoń na delikatnej dłoni blondynki. W jego jednej spokojnie mogły się zmieścić dwie małe rączki dziewczyny. Poradził jej skórę, lekko szorstkimi palcami i przejechał nosem po jej szyji.
- Nauczę cię wszystkiego, tylko pozwól mi na to, mów mi wszystko co myślisz i jak się czujesz. Obiecuję ci, że nie zrobię ci krzywdy, nie mam zamiaru niczego robić na siłę, ale jeżeli tylko jesteś czegoś ciekawa, pytaj się. Odpowiem na każde twoje pytanie, nauczę cię przebywania w obecności mężczyzn. Wiem, że kojarzy ci się to źle, ale zaufaj mi. Musisz przezwyciężyć swój każdy lęk, tylko pozwól mi do ciebie dotrzeć. - przejechał na sam koniec nosem po szyji Hailey i zamknął oczy.
Wymawiając te słowa zostawiał ciepły oddech na szyji dziewczyny przez co rozluźniała się w jego ramionach. 
- Chcesz tego? - obił swoimi wargami o jej szyję, mając mimo wszystko nadzieję, że dziewczyna się zgodzi na jego propozycję. 
- Chcę, naucz mnie wszystkiego, Justin. Zacznij od dzisiaj, od teraz, wszędzie, tutaj... Ale zatrzymaj się zawsze gdy powiem stop, potrzebuje czasu, ucz mnie powoli.

______________________
Rozdział pisany w osobie trzeciej ze względu na to by wiedzieć jak o tym myśli również Justin. (Pierwszy raz pisałam w os 3 i wiem że wyszło gówno) Na razie nie chce pisać z jego perspektywy, a powinniście trochę o nim wiedzieć. 
Pisałam również wyjątkowo w czasie przeszłym, a nie teraźniejszym i nie wiem jak czyta się lepiej więc miłoby było gdybyście napisali jak lepiej jest wam czytać.

Przepraszam za opóźnienie, nie będę się jakoś bardzo tłumaczyć bo nie mam z czego. Nie miałam weny i nie pisałam, za rozdział również wzięłam się na siłę więc nie jest taki jakbym chciała.
CZYTASZ » KOMENTUJESZ